- 200g ciecierzycy
- 1 mały ząbek czosnku
- 2 łyżki pasty tahini
- sól
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- 3-4 ziarenka ziela angielskiego
- 3 listki laurowe
- oliwa z oliwek
Ciecierzycę wsypuję do garnka, zalewam zimną wodą, tak aby wody było dwa razy więcej niż ciecierzycy i odstawiam. Najlepiej na całą noc lub na min 8 godzin przed planowanym gotowaniem.
Po tym czasie dodaję do garnka 1 łyżeczkę soli, listki laurowe, ziele angielskie i całość zagotowuję. Po zagotowaniu, zmniejszam grzanie, przykrywam garnek pokrywką i gotuję dalej na średnim ogniu przez ok. godzinę.
Kiedy ciecierzyca zmięknie na tyle, żeby poradził sobie z nią blender, wyłączam grzanie i zlewam wodę do osobnego naczynia. Usuwam ziarenka ziela angielskiego i listki laurowe i odkładam kilka ugotowanych groszków ciecierzycy, które posłużą mi później do dekoracji.
Do ciecierzycy dodaję pokrojony czosnek, pastę tahini, sok z cytryny i miksuję całość blenderem. Od czasu do czasu dolewam wodę z ugotowanej ciecierzycy do momentu kiedy cała pasta będzie aksamitnie gładka. Na koniec dosalam do smaku i dodaję 2 łyżki oliwy. Teraz już lekko mieszam łyżką i gotowe.
Gotową pastę nakładam na talerz, ozdabiam i podaję z pieczywem.
To jest mój podstawowy przepis na hummus.
Podane proporcje odpowiadają mi najbardziej, bo tahini nie dominuje nad smakiem ciecierzycy. Natomiast zachęcam do eksperymentowania z proporcjami ciecierzycy do tahini do soku z cytryny.
Mója ulubiona dekoracja humusu składa się ze sproszkowanej węgierskiej czerwonej papryki, ziarenek czarnuszki, świeżo posiekanej natki pietruszki lub kolendry i oliwy z oliwek.
Eksperymentuję również z różnymi olejami – lnianym, słonecznikowym, sezamowym czy konopnym, najczęściej jednak polewam go oliwą z oliwek.
Raz zrobiłam różowy humus z dodatkiem ugotowanego buraka, ale nie przypadł mi szczególnie do gustu.
Ważne, żeby gotowa pasta tahini była najlepszej jakości, bez żadnych dodatków.